G.I. onko-Jane

Leżąc pod swoją pierwszą w życiu kroplówką z chemią, czytałam „Intymnie” – autobiografię Demi Moore.
Wiecie, że ta najseksowniejsza kobieta świata, grając w takich filmach jak Striptease (w którym wywalczyła najwyższą gażę dla kobiety w Hollywood),  Niemoralna propozycja czy Duch, nieustanie zmagała się z kompleksami, zaburzeniami odżywiania i brakiem akceptacji swojego wyglądu?!

Kiedy usłyszałam, że dostanę chemię i prawdopodobnie stracę włosy, pomyślałam „No i ch…,  odegram i nagram sobie na pamiątkę swoją własną ulubioną scenę z “G.I.Jane”
Jak zwykle, gdy przychodzi co do czego, okazało się, że mam dwie lewe ręce 😛 a ogolenie się na łyso jedną ręką (bo drugą uzbrojoną w telefon, próbowałam nagrywać) przerosło moje  możliwości. Cóż, nawet  G.I. Moore miała jednak swojego kamerzystę i stylistę.
Moim stylistą został więc Najlepszy Mąż na Świecie i jak na takowego przystało spisał się Najlepiej na Świecie! A nagrywanie sobie odpuściłam.
Kilka tygodni wcześniej, przewidując po-chemiczne zmiany w swoim wizerunku, wybrałam się z przyjaciółką na babskie wyjście do perukarni. Pośmiałyśmy się, poprzymierzałam. Znalazłam nawet swoją faworytkę: bujna czupryna a’la amerykańska prezenterka telewizyjna. Zdjęcia zachowam dla potomności. Peruki nie kupiłam.
Uznałam, że wybór tej wizerunkowej protezy – kiedy wciąż mam niedoskonałą, ale własną fryzurę na głowie i świetnie się bawię podczas przymiarek rodem z Halloween – jest jednak czym innym, niż wówczas, kiedy heheszki się kończą i halloweenowy look staje się codziennością.
Dziś uznałam, że wciąż mam wybór.
I wcale nie jest to wybór dotyczący wyłącznie tego czy:
a/ wysłać zażalenie do Demi, że nie wyglądam tak seksownie jak ona w wersji marines
czy raczej:
b/ zacząć trenowanie pompek na jednej ręce?
Mam wybór czy pobiec po tę perukę, schować się pod nią, pomimo niewygody, tego, że gryzie i drapie w delikatną skórę głowy. Czy olać to wraz z wszystkimi innymi tzw. „standardami piękna” ?
Myślę o seksownej, zakompleksionej Demi, która musiała przejść bardzo długą drogę uzależnień, odrzucenia przez rodzinę, kilku medialnych skandali i przekroczyć pięćdziesiątkę, aby wreszcie zaakceptować siebie i swoje ciało.
Ale też ta sama Demi zdecydowała się na, skandaliczną wówczas, nagą sesję w zaawansowanej ciąży. Zdjęcie z okładki Vanity Fair pamiętamy, skandalu już raczej nie.
Piękne ciążowe sesje fotograficzne stały się „muste have” wielu przyszłych mam. Nikt się nie oburza, są normalne.
Kobieca łysa głowa, niestety, wciąż nie jest. Pewnie dlatego, że Sinéad O’Connor była zbyt kontrowersyjna, a rak jest zbyt niezręczny w small talku…
Jeśli jednak pozwolisz, aby owa „niezręczność” rządziła Twoim życiem i zagoniła Cię do narożnika, a może w ogóle do kąta – to nic się nie zmieni.
W dużej mierze od Ciebie zależy, jaką wybierzesz narrację, w jaki sposób będziesz (lub nie) informować innych o swojej chorobie.
Czy dla świętego spokoju wybierzesz perukę, aby uniknąć niezręczności?
Czy wybierzesz ją, bo po prostu czujesz się w niej komfortowo, bardziej kobieco i pięknie?
Albo zrezygnujesz z niej właśnie po to, aby poczuć się komfortowo, bardziej kobieco i pięknie?
Każda Twoja decyzja jest dobra, jeśli Ci służy i sprawia, że czujesz się choć odrobinę lepiej.
Czasem ta „odrobina” czyni WIELKĄ różnicę.
Bądź uważna na to, co Ci służy.
Bądź dla siebie dobra.
Bądź też gotowa, na to co może nastąpić: https://tiny.pl/9m4mr

PROTIPY:

Decyzja o zakupie peruki wydaje się oczywista dla większości pacjentek onkologicznych, które muszą zmierzyć się z utratą włosów wskutek chemii.
Szybko jednak okazuje się że:
a/ nie jest to tania opcja, zwłaszcza dla nadszarpniętego budżetu osób chorujących,
b/ wybór również nie jest łatwy – wobec ogromu możliwości, wzorów, kolorów,
c/ komfort noszenia peruki, a częściej raczej: dyskomfort, bywa dużym rozczarowaniem…
Głowa po utracie włosów bywa bardzo wrażliwa, a działanie chemii często tę wrażliwość zwiększa.
Myślę, że naprawdę dobrym posunięciem jest  podejmowanie tej decyzji na raty i stopniowe oswajanie się z tematem.
Na przykład:
KROK PIERWSZY:
Przegląd możliwości w stronach producenta (ja np. zajrzałam na stronę  https://www.peruka.pl/  gdzie znalazłam ogrom propozycji i informacji.
To jest też dobry moment, aby zastanowić się czy wolisz, aby Twoja peruka udawała Twoje prawdziwe włosy i była jak najbardziej do nich podobna? Czy właśnie chciałabyś wykorzystać ten moment na zmianę stylu i poszaleć wybierając coś całkiem innego? Pomyśl sobie nad tym, ale nie podejmuj żadnych pochopnych decyzji!
KROK DRUGI:
Wizyta w salonie. Warto zabrać wsparcie, kogoś w czyim towarzystwie czujesz się komfortowo, bezpiecznie, a najlepiej jeśli też będziecie się dobrze bawić. Poprzymierzaj, posłuchaj rad sprzedawcy i Twojej osoby towarzyszącej. Może wybierzesz swoje typy, wówczas zrób sobie zdjęcia, najlepiej uwzgledniające metkę (nazwa peruki). Nie kupuj jeszcze. To, co teraz uznasz za atrakcyjne, w trakcie chemioterapii może Ci się wydawać zbyt krzykliwe albo… zbyt stonowane.
Zrób rozeznanie, oswój nieznane, baw się dobrze!
Możesz też przymierzyć i kupić bawełniany turban lub czapeczkę, bo ich będziesz potrzebować na pewno – pamiętaj jednak, że za ten sam turban kupiony w sklepie internetowym zapłacisz o wiele mniej.
KROK TRZECI:
Niezależnie od decyzji dotyczącej peruki zaopatrz się w bawełniane czapeczki lub turbany, na moment kiedy ostatecznie utracisz włosy. Wątpliwe, abyś była gotowa paradować z łysą głową od pierwszego dnia, nawet jeśli w pełni akceptujesz tę zmianę.
Ja na przykład kupiłam 15 /sic!/ czapeczek w różnych wzorach i kolorach w sklepie internetowym: https://anamel.pl/, ale w internecie znajdziesz dziesiątki ofert być może bardziej odpowiadających Twoim gustom i potrzebom.
KROK CZWARTY:
Jeśli jesteś zdecydowana na zakup peruki,  poproś lekarza onkologa o wystawienie skierowania na refundację.
Nie jest ona wysoka, bo zaledwie 250zł czyli ok 20%-30% kosztów peruki (rozpiętość cen jest bardzo duża), ale zawsze lepiej mieć niż nie mieć 😉
Mój lekarz powiedział, że wystawi takie skierowanie dopiero, kiedy stracę włosy, ale myślę, że w każdym ośrodku jest inaczej. Jeśli bierzesz standardową chemię na raka jajnika (karboplatyna& paklitaksel) to stracisz włosy raczej na pewno.
Jeśli masz trudności finansowe, możesz skorzystać z programu wsparcia Daj Włos!,prowadzonego przez Fundację Rak’n’roll.
Wszystkie informacje znajdziesz tu:   https://www.raknroll.pl/szukam-pomocy/odbierz-peruke/

fot. Pinterest

One thought on “G.I. onko-Jane

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.