papierowa rocznica

Małe podsumowanie inspirowane przesłaniem Wielkiej Nocy 😊
Z końcem marca minął rok od zakończenia chemii i mojego leczenia. Tuż przed świętami zrobiłam kolejne badania kontrolne. Markery, USG transwaginalne i jamy brzusznej. Wszystko ok. Dostałam papiery, które uprawomocniły tę moją pierwszą, „papierową” rocznicę i mogłam beztrosko świętować.
W końcu czym jest Wielkanoc, jak nie  triumfem Życia!?

Czuję się bardzo dobrze, pół roku temu wróciłam do pracy zawodowej – dla postronnego obserwatora zmieniło się chyba niewiele. Schudłam kilka kilo i noszę inną fryzurę niż przed diagnozą.
Trochę częściej mówię : “nie”  lub pytam:
 „Czemu ma to służyć?” i „Co się stanie jeśli tego nie zrobimy?”
A przecież te półtora roku od diagnozy to był  najbardziej intensywny i przełomowy czas w moim życiu.
Co straciłam?
Wycięto guza wraz z kobiecymi wewnętrznymi organami. Nie miesiączkuję (i nie tęsknię za tym).
Poza tym: same wartości dodane!
Mnóstwo nowych, wartościowych, cennych przyjaźni.
Mnóstwo nowych planów i marzeń, które mnie nakręcają.
Zmiany w sposobie codziennego funkcjonowania, związane ze zmianami w diecie, wprowadzeniem aktywności fizycznej, codziennymi spacerami z psem-towarzyszem w zdrowieniu.
Więcej odwagi, więcej luzu, więcej dystansu.
Mniej strachu i zamartwiania, które towarzyszyło mi przez całe dorosłe życie.
Tak: POMIMO świadomości, że przecież rak może wrócić, że nikt mi nie dał glejtu na nieśmiertelność – nie boję się.
Czuję się dobrze – fizycznie i psychicznie.
I tak, wiem: miałam szczęście! W tej niesprawiedliwej loterii wylosowałam raka o mniejszej złośliwości, mniejszym zaawansowaniu, dość wcześnie wykrytego. Przeszłam tylko jedną operację i tylko jeden cykl chemii. Nie każda Syrenka ma tyle szczęścia.
Ja je doceniam.
Ale też chciałabym podkreślić, że moja obecna dobra kondycja to nie jakiś dar od Losu. Zmagałam się z efektami ubocznymi onko-terapii, tak samo jak większość pacjentów poddanych inwazyjnemu leczeniu onkologicznemu.
Po prostu nie pogodziłam się z wersją „To skutek chemii – to normalne, wszyscy tak mają”  i „Wszystkie się boją, ten strach nie opuści nas do końca życia”.
Pomyślałam: co to za życie, jeśli wciąż się boisz? I jeśli Cię wciąż boli?
Pewnie, że lepsze takie niż żadne.
Ale ja chciałam NAJLEPSZE!
Podyplomówka z raka” – czytanie, szukanie, pytanie, oglądanie webinarów, słuchanie podcastów, próba zrozumienia, co tak naprawdę wydarzyło się i wciąż dzieje w moim ciele.
Warsztaty simontonowskie, warsztaty z  radzenia sobie ze stresem, warsztaty z „życia po raku” – wszystko on-line, za free albo za niewielkie pieniądze. Brak gotówki i mieszkanie na zadupiu – nie są wymówką.
Indywidulana terapia. Miało być tylko kilka spotkań, wszak sama jestem psychologiem! 😛 – zrobiło się z tego 9 miesięcy. Akurat tyle, aby wydać na świat nową wersję siebie!
Trzech różnych fizjoterapeutów, terapia krzyżowo-czaszkowa, osteopatia, metoda Bowena, urofizjoterapia,  metoda Feldenkraisa, joga, medytacja – dużo pracy z ciałem, z uważnością, ALE niewiele potu i zadyszki, bo nie o to tu chodzi.
Wizyty u dwóch różnych dietetyczek klinicznych, indywidualne jadłospisy, wiele artykułów, książek na temat diety. Duże zmiany – ale bez wyrzeczeń i głodzenia. Bez liczenia kalorii i świrowania. Dni wpadek i słodkich grzeszków – bez samobiczowania.
Inny sposób myślenia o żywieniu.
O odpoczywaniu.
O zarządzaniu sobą w czasie.
O pracy.
O relacjach i byciu z innymi i dla innych.
Nieustający proces.
Nic nie przyszło SAMO, nie stało SIĘ.
Wszystko zrobiłam JA.
Wzięłam sobie, wymiędliłam, wyprosiłam, przetestowałam, wypróbowałam, zdobyłam, pożyczyłam, otrzymałam, wyszukałam, przyjęłam.
Biorę bez mrugnięcia okiem.
Być może to jedna z najważniejszych umiejętności w procesie zdrowienia.
I poczucie wdzięczności.
JESTEM PEŁNA WDZIĘCZNOŚCI.
Dzielę się i oddaję, jak i kiedy tylko mogę.
To wszystko są przemyślane decyzje, świadome wybory.
Decyzje:

  • Nie będę biernie znosić choroby/leczenia.
  • Chcę współdecydować.
  • Podejmę wysiłek, aby sobie pomóc.

Wybór:

  • Wybieram zdrowie.
  • Wybieram troskę o siebie.
  • Wybieram to, co mi służy.

Takie to moje Nowe Życie…

Nie byłoby możliwe bez Syrenek na Gigancie. Ustawiły mnie do pionu, dały wsparcie w chwilach, gdy najbardziej go potrzebowałam! Niosły otuchę, poradę, poczucie zrozumienia i bliskości – jakiego nie doświadczyłam chyba od czasów nastoletnich i harcerstwa. Byłam już na kilku syrenkowych zlotach, z czego dwa współorganizowałam – każda chwila w realu BEZCENNA. Każda rozmowa, każdy żart, wymiana wiedzy, doświadczeń, poglądów, refleksji. To wszystko razem – cenniejsze niż jakikolwiek webinar, literacka onko-biografia.
Wszyscy czytający te słowa – macie takie same możliwości korzystania z tego wsparcia, dzielenia się zarówno wiedzą jak i wątpliwościami. Wybierzcie swoją grupę wsparcia – wirtualną lub w realu, gdzie każda z nas będzie wysłuchana i przytulona. Korzystajcie z tego!
Zapraszam bardzo serdecznie na grupę Rak jajnika i inne onkoprzygody (UWAGA!, aby zachować atmosferę intymności, jest to grupa TYLKO dla kobiet)
https://www.facebook.com/groups/2973511579640823  (lub przycisk na dole strony)


Możecie też zaglądać na: Motyle w brzuchu – coś dla ciała, coś dla ducha oraz inicjowanie wielu cennych aktywności (warsztaty dla pacjentek, webinary, etc.) – warto obserwować i uczestniczyć!
https://www.facebook.com/groups/1026345334085105


no i Syrenki na Gigancie (UWAGA! grupa TYLKO dla pacjentek z potwierdzonymi nowotworami ginekologicznymi, po wysłaniu prośby o dołączenie należy zaglądać do folderu INNE i jak otrzymacie odpowiedź od adminki, opowiedzieć pokrótce swoją onko-historię).
https://www.facebook.com/groups/1214482012036676


Niech Twoim wyborem będzie:

Nie będę w tym sama. Poproszę o wsparcie. Zrobię dla siebie tyle, ile mogę. I jeszcze więcej. Niezależnie od diagnozy mogę czuć się lepiej, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Mogę sobie pomóc.”
Przytulam Was Wszystkie, moje Kochane Onko-Siostry <3

ps. pamiętajmy, że pisklę które się szykuje do lotu, też musi najpierw zniszczyć dotychczasowe mieszkanie… 😉

fot. własna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.